Aktualności

Czy warto budować własny silnik i napęd PPG? cz.1

Leszek Klich w swoim artykule stara się odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie warto budować samodzielnie silnika PPG, oczywiście w wypadku jeśli nie ma się o tym kompletnego pojęcia.

monster miniWielu z Was kombinuje z budową własnego napędu i dostaje wiele maili na ten temat. Zasypujecie mnie pytaniami: jaki zapłon, jakie przełożenie i jakie śmigło zastosować. Z przykrością muszę stwierdzić, że takie pytania świadczą o tym, nie macie pojęcia w temacie. A nie mając wiedzy, pod wieloma względami ryzykujecie. Po pierwsze ryzykujecie życiem lub przynajmniej zdrowiem. Ryzykujecie też stratą pieniędzy, ponieważ w wielu przypadkach niedokończone konstrukcje odsprzedacie potem ze stratą na Allegro, gdzie wiele razy widziałem aukcje w stylu „sprzedam prawie gotowy silnik do napędu, sprzedaję, ponieważ pilnie wyjeżdżam na marsa/brak mi kasy/nie miałem czasu go ukończyć”*.


Postanowiłem więc napisać, dlaczego nie warto budować samodzielnie silnika PPG, jeśli nie ma się o tym pojęcia. Liczę, że niniejszy wpis odwiedzie Was od budowy własnego silnika. Rozumiem wasze ambicje. Wiem, że nie macie pieniędzy na zakup gotowego sprzętu. Podziwiam upór i determinację. Ten opis jest z jednej strony pochwałą dla tych, którzy znają się na budowie silników i potrafią je budować. Z drugiej zaś strony chcę, by ten wpis uzmysłowił niektórym z was, jak trudno jest zbudować poprawnie działający silnik PPG. Mam nadzieję, że potraktujecie ten tekst jako ostrzeżenie – nie zaś jako blokowanie waszych pomysłów.

Budujemy samoróbkę czy kupujemy fabryczny napęd?

To pytanie pojawia się zawsze, jeśli nie dysponujemy wystarczającą ilością gotówki. Znam życie – żona, dzieci, marna płaca. Są ważniejsze wydatki, niż brnięcie w kredyt wysokości 10.000 zł lub więcej. Wiem też, że latać się chce a kasy brak. Aż tu nagle kolega powiedział, że lata na samoróbce z silnikiem MZ i daje radę. Ba! Spotkałem nawet opinie (na szczęście było to dawno), że tylko frajerzy kupują fabryczne napędy. Przecież można samemu zbudować! Otóż sprawa nie jest tak prosta, jak mogła by się wydawać. Jeśli zdecydujecie się na własnoręczne przerobienie silnika z motocykla, podczas budowy staniecie przed podjęciem wielu trudnych decyzji, z których wiele zadecyduje o tym, czy napęd w ogóle wzbije się w powietrze i czy maszyna nie zabije swojego twórcy. Wcale nie przesadzam! Czasy pionierskie mamy już za sobą (całe szczęście) i zamiast ryzykować, należy wybrać gotowy sprzęt. Może mnie posłuchacie, a może nie. Na pewno ci, którzy uważnie czytają, jeszcze raz przeanalizują swoje plany. Dzięki temu, będą mieli mniej problemów i zachowają swoje oszczędności na zakup fabrycznego sprzętu.

Nie sugerujcie się moimi artykułami na temat samoróbek, które pisałem kilka lat temu. Czasy się zmieniają i wiele z nich straciło na aktualności!

Opcje:

Zakup nowego (fabrycznego) napędu

Wybieramy silnik do swojej masy startowej, zamawiamy i latamy. Oczywiście wszystko w teorii, ponieważ nawet nowe napędy też mogą się psuć. Ale to nie problem, ponieważ mamy gwarancję a przynajmniej dostęp do części zamiennych. Ważne tylko, aby umieć skorzystać z tej gwarancji. Jeśli chodzi o wybór mocy silnika, uważam, że powinna być ona dobrana do wagi pilota. Małe silniki wybierajcie, jeśli ważycie do 80-85kg. Przy takiej wadze nie trzeba kupować 25 konnego potwora. Sprzęgło jest dobrym, ale nie jest niezbędnym dodatkiem. Przy wadze pilota powyżej 80-85kg, przyda się mocniejszy napęd. Nie jest to sztywna reguła, raczej uproszczenie, lecz mocniejszy napęd ułatwia start i zapewnia większe bezpieczeństwo dla cięższych pilotów w przypadku konieczności szybkiego wzniesienia się (np. nad przeszkodą czy w duszeniu).

Przed zakupem fabrycznego napędu:

Dokładnie przeczytaj warunki i WYŁĄCZENIA gwarancji.
Popytaj innych na temat jakości serwisu. Żądaj PODPISANEJ, PISEMNEJ GWARANCJI oraz INSTRUKCJI OBSŁUGI w języku polskim.

Wszelkie modyfikacje i samodzielne naprawy wykonuj tylko po PISEMNYM (np. mailowym) skonsultowaniu się z producentem.
Zwracaj uwagę na ilość wylatanych godzin i regularnie serwisuj swój napęd u producenta – dokup choćby najprostszy licznik motogodzin, by udowodnić producentowi rzeczywisty nalot.

Stosuj się do zaleceń producenta zawartych w instrukcji – szczególnie uważaj na silnik w okresie docierania, korzystaj tylko z rekomendowanego oleju, kontroluj kolor świecy, zawsze przed lotem kontroluj DOKRĘCENIE ŚRUB.

W przypadku naprawy w serwisie (gwarancyjnej, czy pogwarancyjnej, płatnej lub też bezpłatnej), żądaj dokumentacji naprawy, w której zawarto przyczynę usterki oraz listę wymienionych elementów.

Pamiętaj – nie ma nic za darmo. Nie sugeruj się najniższą ceną podczas zakupu napędu!

Zakup używanego (fabrycznego) napędu

Zakup używanego napędu z niepewnego źródła to trochę loteria. Jeśli napęd ma za sobą kilka lat eksploatacji, musisz brać pod uwagę, że może wymagać inwestycji. Postaraj się zdobyć numer fabryczny silnika i zadzwoń do producenta, aby umówić się na przegląd. Zapytaj o koszt remontu. Jeśli to niemożliwe, zapytaj znajomych o kupowany egzemplarz. Na spotkanie ze sprzedawcą jedź z fachowcem. Pomimo ostrożności i tak istnieje ryzyko, że zanim polatasz, sporo dołożysz. W przypadku typowego napędu remont może kosztować od 1000 do nawet 2500zł. Nie są to duże kwoty jeśli kupisz napęd w przyzwoitej cenie. Najlepiej kupować używany napęd od zaufanego znajomego lub jego znajomego. Należy brać pod uwagę nalot oraz zapytać o bieżące inwestycje w napęd, których dokonał poprzedni właściciel. Jeśli jest to pilot amator, możesz przyjąć, że roczny nalot wynosi około 30-50h. Jeśli zaś napędem latał bardziej doświadczony lotnik, nie licz, że nalot będzie mniejszy niż 80-100h rocznie. Przemnożenie przez wiek napędu da ci pogląd na prawdziwy nalot. Nie martw się zbytnio większym nalotem. Silniki wytrzymują setki godzin, zaś wymianie okresowej podlega tylko kilka podzespołów. Jeśli sprzedający powie ci, że latał i nic nie dokładał, wcale nie jest to dobra wiadomość, ponieważ to Ty będziesz musiał zainwestować w sprzęt. Mam tu na myśli łożyska, simmeringi, akumulator, rozrusznik lub szarpankę, pasek, membrany, amortyzatory, filtr, instalację paliwową, przekładnię, ostatecznie tłok, cylinder lub nawet wał. Wszystko może zamknąć się w kwocie od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy złotych (w przypadku wyjątkowo zaniedbanych i drogich w naprawie silników). Pamiętaj, by ewentualny remont zlecić fachowcowi – niekoniecznie producentowi. Ważne jednak, by znał się na silnikach paralotniowych. Nasze silniki to układ silnik-rezonans-przekładnia-śmigło, nie zaś silnik-skrzynia biegów jak w przypadku motorowerów. Unikaj szwagrów i wujków, którzy naprawiali w przeszłości simsonki i są chętni, aby wykonać dla ciebie remont silnika. Dzięki temu znacznie zaoszczędzisz i będziesz latać bezawaryjnie. Możesz korzystać z zamienników wielu części zamiennych, lecz potrafią je dobierać tylko fachowcy. Jeśli się na tym nie znasz – kupuj oryginalne części od producenta silnika.

Zakup nowego napędu (samoróbka)

Osobiście znam 3 fachowców, którzy budują latające samoróbki na silnikach MZ lub o wiele lepsze z podzespołów Malossi. Z pewnością jest ich więcej, lecz miałem przyjemność poznać tylko trzech. Wiem, że posiadają oni ogromną wiedzę na temat budowy silników do paralotni. Konstruktorzy ci mają wieloletnie doświadczenie. Po rozmowach z nimi, nie odważył bym się budować własnego silnika. Ceny gotowych napędów wykonanych przez nich wahają się w okolicach 4000-7000 zł, a nawet drożej. Nie należą więc do najtańszych, gdyż każdy napęd to mozolna, ręczna robota. Nie może więc kosztować mniej. Tak więc opłacalność samoróbki jest raczej wątpliwa, ponieważ za te same lub nieco większe pieniądze można kupić używany – a nawet nowy napęd fabryczny! Mimo to, zakup nowego napędu zbudowanego przez fachowca uważam za dużo lepszy pomysł niż jego samodzielną budowę. Można tez zakupić używaną samoróbkę, pod warunkiem, że znamy stan silnika i mamy pozytywne opinie kolegów na temat napędu.

Budowa napędu (samoróbka)

Teraz najciekawszy moment – czyli jak przystosować silnik z motocykla do PPG? Jak mawia jeden z konstruktorów: „Zaadoptowanie silnika z motocykla MZ do paralotni jest bardzo proste. Odrzucasz to, co niepotrzebne, montujesz w koszu i latasz”. W praktyce samodzielna budowa napędu bez doświadczenia to ciągłe pasmo prób i błędów oraz strata pieniędzy.

Budowa, a raczej przebudowa silnika z motocykla do zastosowania w napędzie PPG będzie wymagać od konstruktora:

  • Warsztatu z narzędziami typu tokarka, spawarka, wiertarka, itp.
  • Umiejętności z zakresu spawania, gięcia, projektowania, toczenia, itp.
  • Dużo wolnego czasu, pieniędzy, uporu i cierpliwości.

    Najważniejszym kryterium doboru jest uzyskanie jak największej mocy z jak najlżejszego a przy tym wytrzymałego silnika. W przypadku samoróbek jest to spore wyzwanie i jeśli nie ma się doświadczenia, nie należy liczyć, że uda się „zejść” z wagi poniżej 30kg. Tylko fachowcy ogarnięci w temacie potrafią zbudować samodzielnie taki napęd. Jeśli chodzi o moc, należy doświadczalnie określić, jaki ciąg chcesz uzyskać (znów przydaje się doświadczenie).

    Przykładowo – napęd WSK może ważyć aż 30-35kg, lecz ciąg takiego napędu wyniesie tylko 30-35kg. Nieco lepiej wypada silnik MZ, gdyż jest mniej zawodny. Mimo to, silnik MZ jak na dzisiejsze czasy średnio nadaje się do latania. Po pierwsze jest zbyt ciężki. Po drugie posiada ciężki wał i długi skok tłoka, co powoduje ogromne wibracje na plecach. Bez rezonansu jest za słaby i nie mając doświadczenia, nie wyciśniesz z niego więcej niż 35-55kg, podczas gdy dobrze wykonany napęd z silnika MZ250 może osiągnąć ciąg rzędu 65kg. Problem w tym, że waga napędu wykonanego z MZ250 i wibracje są nie do zaakceptowania. W przypadku silników fabrycznych ciąg rzędu 55kg i niemal brak wibracji dla producentów nie jest żadnym wyzwaniem. Dodatkowo taki napęd waży jedynie 19-22kg (kompletny!). Być może pomyślisz, że różnica to „tylko” kilkanaście kilogramów, lecz pamiętaj, że każdy kilogram na plecach liczy się podwójnie. Gdy doliczyć do tego zapas, paliwo i szpej, otrzymamy 45 kg, które trzeba dźwigać na plecach i jeszcze jakoś z tym biec. W konsekwencji duża waga napędu, wibracje i niewielka moc sprawi, że w trudniejszych warunkach (np. podczas braku wiatru), start może okazać się niemożliwy a nawet niebezpieczny.

    Na stronie: paramotor.com.pl można pooglądać samoróbki.

    Leszek Klich
    *Niepotrzebne skreślić

    Źródło: paramotor.com.pl

 

PARTNERZY

PANEL LOGOWANIA

REKLAMA

stat4u